Podróż Zlot "Pod Dębami
Tuż przed wyjazdem do Kórnika wstąpiliśmy z żoną na procesję Bożego Ciała w Nowym Mieście Lubawskim, z której załączam kilka fotek. Dzień był ciepły i słoneczny i wówczas jeszcze nic nie zapowiadało deszczowego finału...
Zmierzająć do Kórnika zatrzymałem się na chwilę w Markowicach. Jest to wieś, położona w powiecie mogileńskim w pobliżu Strzelna. Wzmiankowana jest ona w dokumentach już w XIII wieku. Z miejscowości tej pochodził Gustaw Zieliński (1809-1881) - pisarz i poeta okresu romantyzmu, uczestnik Powstania Listopadowego i zesłaniec syberyjski, a także Ulrich von Wilamowitz-Moellendorff (1848-1931) - niemiecki filolog klasyczny. Gdy jadąc z Inowrocławia do Strzelna wjeżdżamy do Markowic uwagę naszą zwraca po prawej stronie piękny barokowy kościół i klasztor - to słynne na Kujawach sanktuarium maryjne. Warto zatrzymać się i obejrzeć odnowioną w ostatnich latach świątynię. Tym razem nie robiłem zdjęć wewnątrz, gdyż trafiłem na odprawianą właśnie mszę, ale w Markowicach bywałem już poprzednio.
W miarę zbliżania się do celu podróży aura stawała się coraz mniej zachęcająca. Niebo zasnuło się chmurami, a gdy po zatankowaniu samochodu opuszczałem Środę Wielkopolską wyraźnie zanosiło się na burzę...
Nawałnica i rzęsista ulewa dopadła mnie na ostatnich kilometrach - już w Kórniku. Choć trwała niedługo, było jasne, że z planowanego ogniska będą nici. Wieczór spędziliśmy więc w naszym przytulnym domku, jedząc smaczną kolację, racząc się różnymi napojami i dzieląc się wrażeniami z wcześniejszych podróży. Choć okazało się, że z planowanych kilkunastu osób na zlot dotarła jedynie szóstka: Iwonka, Irenka, Krysia, Renatka, Lidia i ja, to imprezę należy uznać za udaną. Próbowaliśmy połączyć się także na Skypie ze Smokiem, ale to przekroczyło - niestety - możliwości sprzętu, którym dysponowaliśmy na miejscu. Ułożyliśmy także plan na następny dzień. Postanowiliśmy obejrzeć drewniany zabytkowy kościółek w Łubowie, Wielkopolski Park Etnograficzny w Dziekanowicach, Ostrów Lednicki i słynną Dębową Dolinę koło Rogalina, uwiecznianą na pięknych zdjęciach przez Iwonkę. Umówiliśmy się także z Lidią, że choć z racji intensywnych przygotowań do wyjazdu do Barcelony nie będzie mogła towarzyszyć nam w tej wycieczce, dołączy do nas na wieczornego „grilla”.
Relację z wycieczek zamieszczam poniżej, a wspomniany wyżej grill udał się, mimo że z tarasu przed domkiem wypędziły nas komary. Ponieważ poprzedniego dnia deszczowa pogoda uniemożliwiła nam urządzenie ogniska postanowiliśmy zrekompensować to sobie rozpalając ogień w kominku w naszym domku. Wieczór spędziliśmy w rozszerzonym gronie, gdyż dołączyli do nas sympatyczni znajomi Krysi.
W czasie zlotu Kórnik był jedynie naszą bazą do wypadów po okolicy. Samego miasta właściwie nie zwiedzaliśmy, a właściwie - nie zwiedzałem ja, gdyż ostatniego dnia musiałem wyjechać już rano. Iwonka, Renatka, Irenka i Krysia miały w planie zwiedzanie kórnickiego arboretum i zamku i mam nadzieję, że udało się im zrealizować te zamierzenia.
Po obfitym śniadanku pojechaliśmy nad Jezioro Lednica, zatrzymując się po drodze w Łubowie, gdzie obejrzeliśmy - niestety tylko z zewnątrz - drewniany zabytkowy kościół p.w. św. Mikołaja.
Dziekanowice były kolejnym punktem naszego programu. W miejscowości tej znajduje się Wielkopolski Park Etnograficzny.
Idea jego budowy sięga końca lat 40. XX wieku, kiedy to pracownicy Muzeum Narodowego w Poznaniu wysunęli propozycję założenia w pobliżu zespołu pałacowo-parkowego w Rogalinie, przymuzealnej ekspozycji etnograficznej na wolnym powietrzu. Ostatecznie pomysł ten nie został zrealizowany, jednak od tej pory coraz głośniej mówiono o tym zamyśle, proponując lokalizację przyszłego parku etnograficznego w Poznaniu bądź w jego pobliżu.
Wśród niestrudzonych propagatorów realizacji tej idei najbardziej wyróżniał się dr Stanisław Błaszczyk (1906–1989), który jako pierwszy w Wielkopolsce ogłosił deklarację programową przyszłego skansenu wielkopolskiego, pisząc: „skansen winien mieć charakter regionalny, ściślej mówiąc wielkopolski, winien odtwarzać obraz architektoniczny tutejszej wsi na przykładach typowego budownictwa ludowego, wybranego z wielu stron Wielkopolski”. W 1969 roku podjęto decyzję o lokalizacji Muzeum Wsi Wielkopolskiej w Szreniawie, w pobliżu Muzeum Narodowego Rolnictwa.
W tym samym czasie, równolegle do działań związanych ze skansenem w Szreniawie, uwidoczniły się działania Jerzego Łomnickiego, dyrektora Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, który już w połowie lat 60. zaczął przenosić pierwsze obiekty architektoniczne na obrzeże Jeziora Lednica. W 1974 roku została wydana decyzja o ostatecznym ustaleniu lokalizacji Wielkopolskiego Parku Etnograficznego nad jeziorem Lednica, we wsi Dziekanowice.
Oficjalnego otwarcia WPE, które nastąpiło w 1982 roku, dokonał Andrzej Kaszubkiewicz - następca Jerzego Łomnickiego. Rozbudowa WPE, obszar penetracji, działalność animacyjna, poziom frekwencji, a przede wszystkim pozyskanie nowej siedziby dla MPP na Lednicy spowodowały, że w 1993 roku WPE został przemianowany na Oddział Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy.
Ostrów Lednicki to miejsce szczególne. To właśnie w tych okolicach narodziła się nasza organizacja państwowa. To tutaj zachowały się najstarsze relikty budowli z czasów pierwszych Piastów. Stąd w roku 1000 wyruszyli do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie cesarz Otton III, książę Bolesław I Chrobry i arcybiskup Radzim Gaudenty. W pobliżu tego miejsca – na Polach Lednickich od 1997 roku odbywają się coroczne modlitewne spotkania młodzieży. Tędy wreszcie przebiega dawny szlak pątniczy - Droga św. Jakuba.
Pobiedziska leżą na Szlaku Piastowskim między Poznaniem a Gnieznem, niedaleko Ostrowa Lednickiego. Z racji swojego położenia przy tak ważnym trakcie handlowym i komunikacyjnym były świadkiem narodzin państwa polskiego. Według miejscowej tradycji książę Kazimierz I Karol Odnowiciel (1016-1058) nadał w 1048 roku niewielkiej osadzie nazwę, wywodzącą się od słowa pobieda (zwycięstwo). Jest ona prawdopodobnie związana ze zwycięską bitwą, którą stoczył w tych okolicach ze zbuntowanym namiestnikiem Mazowsza Masławem (?-1047). W 1257 roku książę Przemysł I (1220/1221-1257) nadał Pobiedziskom prawa miejskie, dzięki czemu miasto to należy do grupy najwcześniejszych wielkopolskich lokacji. Przez prawie cały okres swojego istnienia Pobiedziska były miastem królewskim. Wyjątek stanowią lata 1471-1497, kiedy należały do wielkopolskiego rodu Górków.
W drugiej połowie XVI wieku rozpoczął się okres upadku gospodarczego Pobiedzisk. Pożary w roku 1561 i 1579, epidemia cholery w roku 1625, „potop szwedzki" w latach 1655-1660, powojenna anarchia oraz kolejna epidemia przerwały rozwój miasta na długie lata. Dopiero pod koniec XVII wieku napłynęli tu osadnicy, którzy zaczęli budować nowe domy, warsztaty i sklepy oraz zagospodarowywać leżącą odłogiem ziemię. Proces odbudowy i stabilizacji gospodarczej przerwała wojna północna toczona w latach 1700-1721. Pod jej koniec na ziemię pobiedziską przybyli nowi osadnicy ze Śląska i Niemiec, którzy założyli osady nazywane Olędrami, co pobudziło rozwój miasta, a w szczególności handlu i rzemiosła.
Po drugim rozbiorze Rzeczypospolitej w roku 1793 Pobiedziska zostały włączone do Królestwa Prus. W latach niewoli ludność miasta dzielnie walczyła o zachowanie polskości, podejmując różnorodne inicjatywy. Należy zaliczyć do nich założenie w 1866 roku przez Maksymiliana Jackowskiego (1815-1905) Kółka Rolniczego, założenie w 1908 roku Spółdzielni Rolniczo-Handlowej „Rolnik” i powstanie w 1905 roku Banku Ludowego. Oprócz tego aktywną działalność prowadziły towarzystwa patriotyczne, np. Towarzystwo Gimnastyczne Sokół, Towarzystwo Czytelni Ludowych, Koło Śpiewacze im. B. Dembińskiego, Katolickie Towarzystwo Robotników i Towarzystwo Przemysłowców.
Po wybuchu Powstania Wielkopolskiego w grudniu 1918 roku mieszkańcy Pobiedzisk podjęli spontaniczną akcję przejmowania władzy od niemieckich urzędników oraz rozbrajania policjantów i osadników. 4 stycznia 1919 roku wyruszył z miasta pierwszy oddział powstańczy, który wziął m.in. udział w walkach o Inowrocław. Wkrótce oddziały powstańcze zostały przekształcone w regularną armię.
Podczas krótkiego pobytu w Pobiedziskach zwiedziliśmy pierwszy w Polsce Skansen Miniatur, założony w 1998 roku. Jest on położony na historycznym Szlaku Piastowskim w połowie drogi pomiędzy Gnieznem a Poznaniem, przy drodze krajowej nr 5. Zebrano w nim około 35 najważniejszych modeli budowli z terenu całej Wielkopolski. Miniatury są wykonane w skali 1:20 i są wiernymi kopiami oryginalnych budynków z zachowaniem wszelkich detali. Przedstawiają one ratusze, pałace, kościoły, grody itp. Są to obiekty najbardziej reprezentatywne dla regionu, obejmujące trzy największe miasta Szlaku Piastowskiego: Poznań, Gniezno i Inowrocław.Inicjatorem powstania skansenu był były burmistrz Pobiedzisk Krzysztof Wojdanowicz.
Dębowa Dolina, położona na terenach zalewowych Warty w pobliżu Rogalina, którą pokazała nam Iwonka była absolutnym hitem naszej wycieczki. Obejmuje ona liczne starorzecza i zastoiska rzeczne, otoczone przez rozległe i wyjątkowo malownicze bagna i łąki. Obszar ten słynie z grupy ponad tysiąca starych dębów o obwodach pnia od 2 do 9,5 m, z których najstarsze mają kilkaset lat. Występuje tu 10 rodzajów cennych siedlisk, głównie łęgów wierzbowo-topolowych i jesionowo-wiązowych, łąki i torfowiska alkaliczne.Tereny zalewowe są siedliskiem wielu przedstawicieli fauny. Żyją tu wydry i bobry europejskie, przedstawicielami ptaków są gąsiorki, świergotki polne, lerki, zimorodki, rybitwy, derkacze, zielonki, żurawie, błotniaki stawowe, kanie i bociany, zaś ze świata owadów na uwagę zasługują kozioróg dębosz, jelonek rogacz i pachnica dębowa.
Spacer po dolinie pozwala podziwiać wspaniałe pejzaże. Wyjątkową jej ozdobą są wspomniane wyżej dorodne dęby, a rozległa, porośnięta wysoką trawą przestrzeń pozwala momentami poczuć się, jak na afrykańskiej sawannie.
W drodze powrotnej ze zlotu zatrzymałem się na krótko w Trzemesznie i Kwieciszewie.
Trzemeszno, położone na Szlaku Piastowskim, znajduje się pomiędzy dwoma jeziorami: długim, rynnowym Jeziorem Popielewskim (uznawanym za najgłębsze w Wielkopolsce) i znacznie mniejszym Jeziorem Klasztornym. Nazwa miasta wywodzi się od staropolskiej nazwy czeremchy – „trzemcha”, niegdyś licznie rosnącej w okolicy. Nie jest ona łatwa do wymówienia dla cudzoziemców - być może dlatego znalazła się w znanym "łamańcu językowym":
"Chrząszcz brzmi w trzcinie w Szczebrzeszynie,
Strząsa skrzydła z dżdżu,
A trzmiel w puszczy, tuż przy Pszczynie,
Straszny wszczyna szum.
Mąż gżegżółki w chaszczach trzeszczy,
W krzakach drzemie kszyk
A w Trzemesznie straszy jeszcze
Wytrzeszcz oczu strzyg..."
W dokumentach z XII wieku nazwa pojawia się w zlatynizowanej wersji, jako Ciremusine i Cremesen.
Wielkie znaczenie dla rozwoju osady, a później miasta miało sprowadzenie przez księcia Bolesława III Krzywoustego z Flandrii kanoników regularnych laterańskich i wybudowanie kościoła, w którym umieszczono relikwie św. Wojciecha. Dzięki nim przez stulecia do jego symbolicznego grobu przybywali liczni pielgrzymi, wśród nich także książęta i królowie. Tradycja nakazywała też nowo wybranym prymasom Polski i arcybiskupom gnieźnieńskim nawiedzenie grobu świętego przed uroczystym ingresem do katedry w Gnieźnie.
Trzemeszno uzyskało prawa miejskie w XIV wieku. Jakkolwiek nie było ośrodkiem o wielkim znaczeniu ekonomicznym to jednak sam klasztor kanoników regularnych można niewątpliwie uznać za znaczący w kraju ośrodek oświaty i kultury. W II połowie XVIII wieku dzięki opatowi klasztoru kanoników regularnych Michałowi Kosmowskiemu doszło do znacznego ożywienia gospodarczego i rozwoju i rozbudowy miasta. Powstał wówczas szpital św. Łazarza oraz ufundowana przez opata szkoła średnia-Collegium Tremesnense. Największym przedsięwzięciem końca XVIII wieku była przebudowa kościoła w stylu późnobarokowym.
W 1793 roku na skutek II rozbioru Rzeczypospolitej Trzemeszno zostało włączone do Prus. Na przełomie XVIII i XIX wieku w mieście pojawili się osadnicy pochodzenia niemieckiego i żydowskiego. Społeczności te w ciągu XIX stulecia zbudowały swoje świątynie, które niestety nie zachowały sie do czasów teraźniejszych.
XIX-wieczne Trzemeszno było prężnym ośrodkiem kultury w Wielkopolsce. Oprócz wspomnianej już szkoły założonej przez opata Kosmowskiego, istniała tutaj znacząca biblioteka klasztorna, drukarnia i księgarnia, a także siedziba sądu. W mieście przeważała ludność polska i po zakończeniu I wojny światowej, już w drugim dniu Powstania Wielkopolskiego, 28 grudnia 1918 roku trzemesznianie sami wyzwolili się spod pruskiego jarzma.
Kwieciszewo, leżące między Trzemesznem i Strzelnem, jest jedną z najstarszych osad targowych w Wielkopolsce. Miejscowość jest wzmiankowana już w 1147 roku, jako wieś targowa, a w latach 1311-1312 - jako kasztelania.
Wieś stanowiła część oprawy wdowiej księżnej Salomei z Bergu (ok. 1099-1144), drugiej żony księcia Bolesława III Krzywoustego (1086-1138). W roku 1144 odbył się tutaj zjazd synów Bolesława III Krzywoustego. Po roku 1145 Kwieciszewo przeszło na własność kanoników regularnych z Trzemeszna. W roku 1342 otrzymało prawa miejskie z nadania Kazimierza III Wielkiego (1310-1370). Miasto zostało zniszczone w 1383 roku, w czasie walk miedzy Mazowszanami i Wielkopolanami. W roku 1873 miejscowość utraciła prawa miejskie.
Pośrodku malowniczej wsi znajduje się trójkątny plac rynkowy, pełniący dawniej funkcje targowe. W północnej części wznosi się XVI-wieczny kościół parafialny p.w. św. Marii Magdaleny, w południowej zaś - dawny kościół ewangelicko-augsburski.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Ależ proszę, Aniu...
-
tak sobie tu będę wracała ;)
-
jednak mimo deszczu było też błękitne niebo - fajne spotkanie, pozdrawiam uczestników :)
-
Malownicza wyprawa bardzo,pozdrawiam serdecznie Leszku
-
Zapraszam i życzę kolorowych snów. Pozdrawiam.
-
Wrócę jutro jak się trochę wyśpię ;)
-
Z pozdrowieniami...S.W. :-)
-
no i był jeszcze ptaszor śpiewający całą noc w pobliżu naszego okna.
-
Leszku pozwól ze ja wstawię podróż ze zdjęciami i zrobię odnośniki do twojej podróży. Opisu z wiadomościami Ciebie nie przebiję.
-
O żabach i komarach faktycznie nie napisałem...
-
wiadomo, Leszek jest zawsze przygotowany jeżeli chodzi o cenne informacje...
-
Sporo cennych informacji (już nie muszę szukać bo wszystko tu znalazłam) Zostało mi tylko Arboretum. Pozdrawiam
-
no i szkoda, że nie udała się telekonferencja ze Smokiem Wawelskim.
-
a ja własnie skończyłam oglądanie.
Bardzo ciekawa relacja, miło zobaczyć spotkanie okiem innej osoby. Szkoda, że nie byłeś z nami w arboretum kórnickim, kwitnące rododendrony skąpane w deszczu wyglądały super.
A Piotrkowi dziękuję za wszystkie, jak zwykle bezcenne, komentarze pod zdjęciami. -
Leszku nic nie napisałeś jeszcze o pieknie śpiewajacych żabach i natrętnych komarach. A teraz zabieram sie za ogladanie zdjęć i wspominanie naszego kolumberowego spotkania.
-
A zlatywać się warto. Może następnym razem uda nam się to w większym gronie. Pozdrawiam.
-
Dokładnie. A zapomniałem o nim wspomnieć. Dziękuję za przypomnienie.
-
...tak przy okazji, trzemesznianie mieli ciągoty do zbrojnych wystąpień. Stąd pochodził Jan Kiliński późniejszy przywódca Insurekcji Warszawskiej...
...jak widać z Twoich, Leszku, zdjęć warto się zlatywać ... :-) ...